the story of a murderer
Zapewne znacie te książki, których czytanie dawkujecie sobie niczym krople ulubionych, kosztownych perfum? Jeśli tak jak ja należycie do osób, które nie wyobrażają sobie życia bez ulubionej książki obok, z pewnością na takie lektury trafiliście. Czytacie je powoli, bez pośpiechu, z bólem upewniając się ile jeszcze stron zostało do końca. W ten oto sposób odkładacie spotkanie z finałem tak długo, jak tylko się da. Ja tak miałam z " Pachnidłem" . Kolejną, fantastyczną książką, którą powinnam była przeczytać znacznie wcześniej (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie, zważywszy na to, że moja mama miała z nią styczność już dwanaście lat temu ). Problem w tym, że w tamtym okresie tkwiłam w "śpiączce masówki", a jedyną książką, jaką byłam w stanie dotknąć był rzecz jasna Harry Potter. Serio. Wróćmy jednak do "Pachnidła". "Pachnidło" udalo mi się zdobyć z wyjątkowo ładną okładką. Przyznam szczerze, że poszukiwanie książek zdobionych nietypowo uroczą opr